Dzień toczył się wartko, u góry śpią dzisiaj dwie kunegundy (Kaśka i Kalina) więc w nocy może być safari z nienacka lub problemy z zaśnięciem.
Po pracy podjechaliśmy do Pani Małgosi, która przygotowała trzy donice z pięknymi roślinami do wydania.
Dałam w zamian kocimiętkę melisolitną i nie mam oprócz trzykrotki niczego reprezentacyjnego, żeby się podzielić.
Ona ma problem z tą niedowładną ręką i widać, że ten zakątek przy jej domu chciwie woła o uporządkowanie, a kobieta jest niezłomna, ma pięknie popikowane pomidory i wszystko rośnie jej jak na drożdżach (w sensie ma rękę do roślin).
Poniżej kilka fotek, no i te szczególne, zrobione komórką spod mikroskopu. Na szkiełku był pyłek z rzepaku. Kolega z uniwerku powiedział że mam zrobić kilka preparatów i on to zabierze do pracy na wydział i poprosi żeby mu zrobili zdjęcia w postaci cyfrowej.